13 sty 2015

Od Shay'a ,,Nowe Życie" cz.4 (cd. Insaki)

Kręciłem się nie spokojnie czekając na "nowego", którego już znałem. Mieliśmy okazje już się poznać. Nieświadomie krążyłem. Musiałem stanąc, aby nie paść jak mucha, od tego. Rozstawiłem szerzej nogi, aby mieć pewność, że nie upadne. Spóźniał się na trening, aż za bardzo. Naglę podbiegła do mnie Insa.
-Hejka Shay!-krzyknęła. "Zapewne, ze szczęścia. Idealny moment, aby mi wrzasnąc do ucha". Zacisnąłem szczekę i starając się normalnie powiedzieć:
-Witaj.
-Jak się czujesz? Co tam? Co robisz-słowa się lały z niej masakrycznie szybko. "Czy ona przestaje gadać? Arno rusz się. Błagam". Jak na moją prośbe zza krzaków wyskoczył Arno.
-Widzę, że tu jest ciekawię. Może jednak pójdę sobie?-uśmiechnął sie złośliwie.
Zgromiłem go wzrokiem "Ani mi się waż!".
-Poprosiłabym!-odpowiedziała wadera.
Wysprostowałem się, bo ból mi przeszedł.
-Wybacz mi, ale mam trening-rzekłem z naciskiem na "trening", aby dała mi spokój, chociaż na teraz. Upierdliwe jest to, że ona gada i gada i gada i gada i GADA!
-To nic. Popatrze sobie-zaśmiała się. "JA PIER....SPOKOJNIE SHAY". Arno się zaśmiał.
-No to chodź-powiedział nadal nie powstrzymując rozbawienia.
Podeszłem do niego.
-Ratuj mnie-mruknąłem mu do ucha, aby mnie Insa nie usłyszała.
-Albo wiesz droga damo przypomniało mi się, że Marque potrzebuje kogoś do pomocy przy łowach na kolacje, może ty jej pomożesz?-uśmiechnął się zachęcająco.
-Och no cóż...To do zobaczenia!-westchęła na końcu i pobieła w stronę głownego miejsca watahy.
-Nie wiem jak ci dziekować-poczułem taką ulgę, że masakra.
-Do usług-uśmiech nie schodził mu z pyska- I współczuje. Bardzo wspólczuje.
-Dzięki. Zaczynamy od?
-Walki siłowej oczywiście.
***
Stałem pewnie, lekko się schylając i zginając łapy, w gotowości. Jak zwykle na twarzy Arna widniał ten złośliwy uśmiech, ale można go polubić, po czasie.
-To co gotowy?-wziąłem z niego przykład i również się złośliwie uśmiechnałem.
-Jeszcze się pytasz? Byłem gotów, zanim się urodziłeś.
Zacząłem ja, skoczyłem na niego próbując się wgryść w niego, ale on z gracją asasyna, zrzucił mnie z siebie, próbując złapać mnie za szyje, odruchowo go kopnąłem, nieświadmie w pysk. Nisko warknął, teraz jego kolej. Rzucił mi się na bok przez co upadłem, gdyż się nie przygotowałem w porę i zaczeliśmy się turalć, drapiąc, gryząc i kopiąc. Odskoczyłem w pewnej chwili, przy okazji łapiąc go za kark i ciągnąć po ziemi, aż do momentu gdy się wyrwał i wgryzł mi się w łapę. Zareagowałem natychmiastowo nieświadomie wydając poniżający wysoki dźwięk i ugryzłem go w pysk. Zaskomlał jak ja przed chwilą. Odskoczyliśmy obaj w tym samym momencie od siebie i zaczeliśmy krążyć.
-Masz dosyć?-zaśmiałem się.
-Chciałbyś-również się uśmiechnął i rzucił mi się na gardło, dałem mu się wgryść tylko po to aby nim zarzucić tak żeby wylądował pode mną i  mógłbym zadać mu cios w żebra. Zrobiłem to, ale nie z taką siłą, jaką zamierzałem.Udaloby mi się go powalić...chyba...gdyby nie Insa która tym swoim wesołym krokiem stanęła na boku i się nam przyglądała.
-Powal mnie, że niby jestem słaby-szepnąłem błaganym tonem.
-Jak sobie życzysz-zaśmiał się, wywrócił mnie i wgryzł mi się w kark cholernie mocno.
-Kurwa będę mieć bliznę!-warknąłęm.
-Bywa-ząśmiał się.
Wadera zaczeła klaskać. Spojrzeliśmy na siebie z Arnem w jednej chwili z miną "POJEBANA JAKAŚ?".
<hahahaha to opowiadanie XD Arno?/Insa?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz