-Las Vegas! Jedziemy! -krzyknełam.
-Wh!!!! -krzykneli po mnie.
-Shay dodaj do gazu! -powiedziałam.
Shay dodał do gazu i jechaliśmy jak wiatr.
-Chłopaki zaczekajcie musze iść do sklepu...
Shay zatrzymał się przy najbliższym sklepie.
-Dobra poczekajcie...
***
Kupiłam im niespodziankę, dostaną ją w Las Vegas.
-Dobra chodźmy, już gotowa.
-No to wsiadaj i jedziemy! - machnął w swoją strone Arno.
-No już, już! - krzyknęłam.
Wskoczyłam do wozu i ruszyliśmy ''z kopyta'' w strone Las Vegas.
***
Jechaliśmy tak godzine, przed nami było zachodzące słońce.
-Pięknie tu-wyszeptałam.
-Masz racje Insa.
-No to zatrzymujemy się w hotelu?
-No jasne że tak, może i wilkiem jestem ale jako człowiek na ziemi nie śpie - powiedziałam i poczochrałam im włosy.
-No daj spokój... - powiedział Arno i zabrał mi ręce.
-No to jedź do hotolu - powiedziałam, a Shay tak zrobił.
(Shay/Arno)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz