Zarzucając głową do tyłu strzepałem część wody, która magicznym sposobem się na niej pojawiła. Po czym się nachyliłem i otrzepałem resztę ciała. Jeszcze stałem w tej pozycji i z niewinnym uśmiechem skierowanym go ziemi. Podniosłem się śmiejąc się w głos. Spojrzałem na niego rozbawionym wzrokiem. Czy on próbuje mnie bajerować? Hahaha. To moja dzielnia. Uniósł brew do góry, widocznie nic nie rozumiejąc. Machnąłem tylko obojętnie łapą i ruszyłem dalej. Tam gdzie zawsze podążam kiedy mi nudno. Wyżyć się na biednych skałach. Ruszył za mną.
- Już uciekasz? A zapowiadała się taka super zabawa - jęknął aktorsko.
- Chcesz zabawy - stanąłem i uśmiechnąłem się zalotnie przez ramie.
- Zawsze jej oczekuje.
Zrobiłem minę typu "no nieźle" i odwróciłem się do niego. Mierząc go monotonnym wzrokiem usiadłem i tak trwałem. Żywiłem nadzieje, że jeśli okaże się nudny, albo...i tak się nie okaże przecież go wepchnąłem do wody. God, damn it! Mogłem poczekać. No cóż będę musiał to przetrwać. Gestem uniosłem paręnaście litrów wody z zbiornika wodnego znajdującego się obok nas. Pojawił się ogromy cień nad jego postacią.
- Co ty... - mruknął patrząc na mnie jak na idiotę, zauważył cień pod sobą i niechętnie uniósł pysk do góry. W tym samym momencie puściłem wodę. Spadła na niego, nie wydając nawet żadnego plusku ani innego dźwięku.
- Ze mną nie będzie ci nudno skarbie - wzruszyłem ramionami i ruszyłem beznamiętnie na pole. Nie patrząc już na jego reakcje lub czyny. Zwyczajnie podążałem dalej.
< krótkie ale lepsze niż nic >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz