Przemierzałem sobie tereny w końcu natrafiając na okolice Lory i podążałem wzdłuż niej idąc w tą samą stronę co płyną jej prąd. Idąc na krawędzi uskoku usłyszałem jakaś rozmowę. Po krótkiej chwili moim oczom ukazał się obrazek rozmawiającego Borisa z Vectorem i obserwującego w ciszy Ruvika. Miałem nadzieję, iż się dogadają. Nagle z niewiadomych powodów Vector się zbulwersował. Stanąłem bliżej na urwiska tuż obok rzeki. Przyglądając się trójce basiorów. Z lekkim "matko, na co ja patrzę". W szczególności kiedy Vector uderzył Borisa w pysk patrząc wrogo na Ruvika. Boris zdenerwowany zaczął na niego warczeć, mając jeszcze resztki cierpliwości. Chłopak chyba nie ma zielonego pojęcia w co się pakuje. Chrząknąłem głośno, tak aby towarzystwo usłyszało mnie wyraźnie. Wszystkie trzy postacie automatycznie przeniosło wzrok na mnie. Zrobiłem krok do przodu i pozwoliłem sobie zsunąć z uskoku.
- Nie sądzę, aby działanie siłowe było tu potrzebne - mruknąłem poirytowany na Borisa i Vectora - Czyż nie?
Zrobiłem nacisk na 'Czyż nie?'.
Wyprostowałem się wspinając pierś. Borisa mruczał coś niezrozumiałego pod nosem. Ruvik prychnął widocznie obojętnie na tą sytuacje, a Vector wywrócił oczami. Co najlepsze, żaden poza Ruvikiem nie patrzył mi w oczy. Cały ten czas odnosiłem wrażenie, że ktoś się mi uparcie przygląda. Było to uczucie do niezniesienia. Już spokojnie patrząc na nich poleciłem im zakończyć ten spór i rozejść się.
< krótko bo Hanz miał się tylko wytrącić>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz