6 lip 2015

Od Satana (cd. Hannzev)

Huh?! Mówią o mnie jakbym był dzieckiem, pf. Nie trzeba się mną zajmować, głupcy. Chociaż ta pani wydaje się bardzo miła, mama by ją chętnie poznała, ale tatuś.. Chyba by ją pogryzł. Przynajmniej tak mi się wydaje.. 
- Nie. - powiedział sam do siebie i padł na ziemię brzuszkiem. Próbował podrapać się po plecach tylnymi łapkami ale tłuszczyk i skóra mu nie pozwalały. 
- Chodź. - westchnęła jaszczurka podchodząc bliżej. Uniosłem wzrok i zapiszczałem, po czym zamachałem ogonem. 
- Ojej. - jęknęła i zaśmiała się kobieta, położyła łapę na moim grzbiecie i podrapała, a ja przyśpieszyłem ruch ogonkiem, tupiąc nóżką i wywaliłem język. 
- Rany boskie. - znowu odezwało się chodzące mięsko. Zamruczałem, po czym próby podniesienia się zaczęły się. Po pięciu wadera nieco mi pomogła. Aj tam! Szybko podbiegłem do niego i stanąłem na tylnych łapach, przekręcając główkę. Ruszyliśmy gdzieś w krzaki, a potem nad jeziorko. Jak tylko zobaczyłem wodę skoczyłem i zanurkowałem, płynąc. Nie umiem pływać.. Ale mam duży brzuszek z powietrzem, który wypycha mnie na powierzchnię. Nabrałem powietrza i dopłynąłem do brzegu nierówno.
 - A teraz cie zjem! - rzuciłem zadowolony z siebie, próbując go ugryźć, ale cofał się. Wreszcie się poddałem. - Głodny jestem.. 
- Nie umiesz.. - nie dokończył, bo już skradałem się na wiewiórkę, która stała tyłem. Złapie cie..
<Do Hanza>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz