Przechadzałem się tu i tam z wysoko uniesionymi łapkami. Można było nazwać to maszerowaniem w rytm własnego podśpiewowywania, które unosiło się echem. W pewnym momencie zauważyłem dużego szczura, który chętnie uciekał na mój widok, ale nie za długo, ha! Dopadłem go w swoje łapki mocno ściskając, aż mu oczka wyszły z orbitek. Bawiłbym się nim trochę dłużej, ale usłyszałem baaardzo głośne powarkiwanie. Zdziwiony, bo dawno nie słyszałem wilków, pognałem w jego stronę przy okazji wywracając się w krzaki. Dwa basiory stały blisko siebie i jeden, bardzo dziwny, na prawdę, był sprawcą tych dźwięków. Chyba o czymś dyskutowali, ale mnie to nie interesowało! Bracia!
- Rawr! - krzyknąłem i skoczyłem na niebieskawą grzywę gryząc ją i tarmosząc. Zero reakcji z jego strony, ale zostałem zrzucony. Nie ma ze mną tak łatwo! Okrążyłem go i znowu skoczyłem, ale zostałem zatrzymany przez jego dwa pazury w górze. Skóra z policzków prawie zasłaniała mi widok przez te wiszenie w powietrzu.
- Co to jest? - zapytał chamsko. Wystawiłem mu język i używając swojej szybkości wyrwałem się na ziemie, wskakując na jego łapę. Mocno objąłem ją swoimi puchatymi nóżkami i trzymałem szczelnie.
- Raaawr rawr! - zaryczałem. - Nie zrzucisz mnie wielkoludzie, rawr!
Począł potrząsać swoimi wielgachnymi stopami w prawo i lewo, ale me szczelne przyssawki nie pozwoliły mu na nic więcej, jak schylenie się i wzięcie mnie za kark zębami. Znów upadłem na pupę z głośnym ,,puff".
- Zgubiłeś się? - usłyszałem pytanie od drugiego basiora. Uniosłem wysoko brwi i odwróciłem się do niego.
- Ja się nigdy nie gubię! - naburmuszyłem policzki. I znowu ktoś mnie dotykał, zostałem popchnięty przez tego dziwnego wilka i przewróciłem się na plecy. Jako, że jestem bardzo pulchny, miałem przez chwilę problem ze wstaniem.
- Taak? To gdzie twoi rodzice? - zignorowałem to pytanie.
- Jak wstanę, to cię złapie, upf! - wreszcie opadłem na brzuszek. Od razu użyłem ukochanej techniki biegania wokół swojego obiektu zainteresowania, czyli wielkiego obiadku - jaszczurki z dziwną sierścią. Chyba go zmyliłem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz