22 lut 2015

Od Hannzev'a " Vi-lentynki " cz. 2 ( cd. Vivimorte )

Opierałem dłonie na biodrach przyglądając się dziewczynie. W porównaniu ze mną wyglądała jak archanioł. Poprawiłem szaro-granatowy płaszcz i bez żadnego oporu podszedłem do niej. Biło od niej niechęcią do mnie. Przeżyje, bywały gorsze sytuacje. Chyba nie zamierzała pierwsza zacząć rozmowy, a mi było to na rękę miała przekazać informacje i tyle. Przeczesałem krucze włosy do tyłu, ale one i tak kosmykami opadły mi na twarz. Uniosłem jej lekko podbródek.
- Spójrz na mnie - zabrzało to jak rozkaz, a tego nie chciałem - ...Kupidynku, musisz powiedzieć swoim znajomym, że mają wracać, bo ja tak nakazuje... Rozumiesz skarbie?
- A co z tego będę miała?-spytała uśmiechając się bezczelnie.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Nooo, ale się zobaczy - odrzekłem tym samym tonem co ona.
Zaśmiała się, a ja w tym samym momencie ją puściłem i wstałem na równe nogi. Patrzyłem na nią z góry z lekkim uśmieszkiem. Po czym odwróciłem się, a płaszcz wpadł w wir wiatru. Powoli się oddalałem od osoby.
- Mogę wiedzieć kim jesteś? - momentalnie znalazła się przy mnie, zapewne za pomocą swoich śnieżno białych skrzydeł.
- Jestem Hannzev, ale mówią mi też Jaszczur - odwróciłem się do niej stojąc na krawędzi budynku, rzuciłem jej jeszcze przepraszający uśmiech i pozwoliłem sobie spać w dół, tylko aby w połowie drogi do cudownej ziemi zamienić swoją ludzką postać w kruczą. Z jej ust wydobył się tłumiony jęk, gdyż nie wiedziała co planuje.
< prosz >,< >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz