Spojrzałem na basiora z uniesioną brwią. Wataha się rozwija, jest plus i minus. Plus jest taki, że zdobywamy większą ilość wilków i jest nas coraz więcej, a minus...
- Jestem Hannzev - odpowiedziałem uprzejme na jego pytanie - Miło cię widzieć w WVZ. Kiedy tu dotarłeś?
- Dzisiaj z rana, przyjęła mnie miła wadera, trochę roztrzepana, ale jednak miła. Inraki? In... - łączył moment wątki.
- Insaki - poprawiłem go - Chyba masz kłopot z zapamiętywaniem imion, co?
- Nie, nie nic z tych rzeczy, tylko jej imienia nie mogę zapamiętać - wzruszył ramionami.
- Z czasem zapamiętasz - stwierdziłem rozglądając się po okolicy. Ostrożności nigdy nie za wiele - Znasz już tereny?
- Nie bardzo - odrzekł.
- Oprowadzę cię, jeśli chcesz - zaproponowałem.
- Przydało by się - zaśmiał się.
Wskazałem kierunek, w który będziemy szli i kiwnąłem głową. Basior ruszył, a ja za nim. Mozolnie zachodziło słońce więc zanim, go oprowadzę, będzie środek nocy, ale warto, żeby wiedział gdzie wszystko jest już pierwszego dnia. Szliśmy w stronę Onyksowego Łuku. Nie mówił dużo, to dobrze. Chciał tylko wiedzieć istotne informacje o WVZ i tyle.
***
Skończyliśmy podróż nad ranem, a wiadomo w lato ranek przychodzi szybko. Zaprowadziłem go do wolnej jaskini. Przeciągnąłem się ziewając, dawno nie byłem taki zmęczony.
-A tak w ogóle kim jesteś stanowiskiem lub profesją?-spytał równie zmęczonym głosem jakim ja odpowiedziałem na to pytanie.
- Lekarzem, czarnoksiężnikiem, nauczycielem, Alfą - znowu ziewnąłem - Do zobaczenia i dobranoc.
Zamieniłem się w kruka i resztkami sił, wróciłem do swojej jaskini.
< Vector? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz